wtorek, 17 grudnia 2019

"PATOINTELIGENCJA" ZAJEBISTY UTWÓR KU CHWALE PRAWDY

To Wy rodzice jesteście temu winni! To Wy nauczyciele jesteście temu winni! To Wy politycy jesteście temu winni! Zrzućcie świętoszkowate maski wstrętnych hipokrytów i bijcie się mocno we własne piersi! A następnie włączcie replay...


O nowym numerze Maty, warszawskiego rapera Michała Matczaka mówi się dużo, niekoniecznie mądrze. Oczywiście swoje święte oburzenie ogłaszają prawicowi politycy i patocelebryci w tym Krystyna Pawłowicz, Magdalena Ogórek czy Jarosław Jakimowicz. 

Rap nie jest moim światem. Poza kilkoma wyjątkami, zawsze kojarzył mi się z ludźmi, którzy nie radzą sobie ze swoim życiem i obwiniają o to wszystkich wokół, ale nie siebie. Poza tym prostackie prawdy życiowe skutecznie obrzydziły mi tę muzykę. Jednak 52 Dębiec, Miuosh  Taco czy teraz Mata są tymi, dla których z przyjemnością robię odstępstwo od reguły. 
W końcu ktoś dosadnie złamał społeczne tabu, no bo jak to, uczniowie renomowanych szkół ćpają, pieprzą się po toaletach na mieście, piją na lekcjach? Mnie żaden wers tego tekstu nie szokuje. Być może dlatego, że kończyłem szkołę w mijającej dekadzie. Ale czy ‘kiedyś było lepiej’? W komentarzach pod artykułami czy wpisami na Facebooku czytałem ‘bawiono’ się 20, 30 lat temu. Wcale nie było bardziej soft. 

Patologia jest nie tylko w (stereotypowych) dysfunkcyjnych rodzinach, które ledwo łączą koniec z końcem gdzieś na dalekiej prowincji. Mata otwarcie opowiada ze swojej perspektywy o patologii z bogatych rodzin zamieszkujących zamknięte osiedla. Dysfunkcje są wszędzie, a słynne warszawskie liceum, do którego chodzili główni bohaterowie “Kamieni na szaniec” jest tylko kolejnym punktem na mapie. Naiwni ludzie tworzą sobie ułudę idealnego świata. Wysyłają dzieci do renomowanych szkół, wypełniają dzień dodatkowymi zajęciami. Na urodziny i święta drogie prezenty, kasa za zawołanie, w zamian brak kontaktu, uczuć, słuchania. Tak, tak, to Wy rodzice wychowaliście tych, o których śpiewa Mata. Czerwone paski w cenie czerwonego nosa i przekrwionych oczu, to Wasza sprawka, córeczki wypinające się miejskim plenerku także. Tak, tak, to wy nauczyciele wychowaliście alkusów na lekcjach, przymykając oko na wydarzenia z Waszego podwórka. Tak, tak, to Wy politycy wychowujecie kolejne pokolenia ‘patolinteligencji’ niszcząc co roku polską szkołę. 
Są ponoć również i feministki, które oburzają się i nazywają Matę mizoginem. Oczywiście, bo dziś już nie można mówić o kobietach w inny sposób niż tylko pozytywnie? A gdyby napisał, że jego ziom z innym ziomem ruchaliby się w kiblu w Złotych Tarasach, to byłby homofobem? Niedorzeczne podejście. 

Nie będę analizował całego utworu punkt po punkcie, bo każdy to powinien zrobić indywidualnie w głębi siebie. Chciałbym tylko przyjrzeć się ostatnim wersom, w których autor opisuje, to co wg mnie jest przyczyną tych patologicznych zachowań. Sztuczne rodziny, pokazują swoją miłość gdy tak należy. Bez żadnych głębokich relacji. Instagramowe życie, instagramowe związki. To wszystko jest wyrazem buntu i szukaniem jakiegoś sensu, częstokroć wołaniem o pomoc do rodziców, by zauważyli problem gdy wychylą nos znad najnowszego macbooka z raportem w exelu. Często to również odpłacanie rodzicom za brak ich obecności i wykorzystywaniem ich pozycji do granic. 

Muzyka bardzo przypadła mi do gustu, tekst także. Nie wzbudził we mnie żadnego zszokowania, ani oburzenia. Jak pisał Dostojewski prawdziwa sztuka zawsze jest współczesna. Opisał pewien istniejący schemat. Nie żebym pałał jakimś dużym szacunkiem czy litością do opisanych bohaterów bowiem gdy spotkasz na swojej drodzę córeczkę bądź syneczka z przedstawionej tu patointeligencji, musisz szybko pokazać gdzie jest ich miejsce, bo inaczej cię zadziobią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz