niedziela, 8 grudnia 2019

Olga Tokarczuk: Stoimy u progu rewolucji

Olga TokarczukPrzeczytałem i obejrzałem mowę noblowską naszej noblistki Olgi Tokarczuk. Poczułem, że mam do czynienia ze współczesną wieszczką. Trafnie zdiagnozowała otaczający nas świat, opowiadając jednocześnie co może nas czekać w najbliższej przyszłości. Czas porzucić podziały w literaturze, odrzucić konsumpcyjny styl życiu narzucony przez bezwzględny kapitalizm. Musimy zwrócić się ku fundamentom naszego istnienia, naturze, emocjom i duszy.


Rozmowa małej Olgi ze swoją matką o tęsknocie, uderzyła mnie najbardziej. Jest na wskroś metafizyczna i piękna. Otóż przyszła pisarka zapytała mamy dlaczego miała smutna minę na zdjęciu. Ta jej odpowiedziała, że z tęsknoty za nią. Olga zadała kolejne pytanie, jak można tęsknić za kimś, kogo jeszcze nie ma? Przecież tęsknota pojawia się zwykle wówczas gdy kogoś stracimy. Mam odpowiedziała, że jeśli za kimś się tęskni, to ta osoba już jest. 
Ja to odnoszę do tęsknoty w ogóle. Czy oddając się światu naszych marzeń, nie tęsknimy za tym światem? Czy właśnie nie po to mówi się żeby realizować marzenia, że są one pierwszym krokiem? Przykład mamy Olgi, to potwierdza. Tęskniła za córką, której jeszcze nie miała fizycznie, ale duchowo już ją stworzyła. To jest piękne. 

Tokarczuk metaforycznie porównała świat do tkaniny, a nieustająco pracujące krosna, do naszych opowieści o tym świecie. Jaki mamy ten świat? Jak o nim mówimy? Co się w nim dzieje? Zachodzące zmiany, sprawiają powszechną obawę przed jutrem. Przerażają nas, nie potrafimy ich nazywać. Ich skala nas przerasta. Brakuje nam słów. Gdy tracimy zdolność do  tłumaczenia rzeczywistości, wyjaśniania zawiłości zjawisk, wówczas powracają stare opowieści. Żeby to zobrazować, posłużę się przykładem jakim jest zredefiniowana rodzina.  Dziś to już nie tylko mąż, żona i potomstwo. Zjawiska społeczne tj. powszechność rozwodów i akceptacja do zawierania małżeństw jednopłciowych, niska dzietność, singielstwo, wymusiły zdefiniowanie na nowo rodziny. Te zmiany zachodzą od kilku dekad, ale nadal budzą duży sprzeciw, co przekłada się na duże poparcie dla tych, którzy potrafią straszyć, kłamać, dzielić. I tu właśnie Olga Tokarczuk uważa, że brakuje nam nowych sposobów opowiadania o świecie.

Poprzez swoją mowę zadała bardzo ważne pytanie:  co dalej z literaturą? Gdzie jest na nią miejsce we współczesnym świecie? Przecież nie ma potrzeby pisać list, skoro łatwiej jest zadzwonić. Czytanie opasłych tomów książek zastąpiły seriale, a dziennik z podróży Instagram. Literatura przestaje być atrakcyjna, bo trzeba umieć czytać, skoncentrować się na tekście, przemyśleć poruszane kwestie. Według mnie dlatego cofamy się do epoki obrazków, łatwych i przyjemnych. Poza tym informacji jest tak dużo, że sam ostatnio zauważyłem problem z wyborem tych wartościowych. Po drugie, jestem głodny wiedzy, chciałbym wiedzieć więcej, więcej i więcej z różnych dziedzin. To powoduje trudność z wyborem: czego tak naprawdę potrzebuję? 
Dzielenie literatury, specjalizowanie się pisarzy w poszczególnych gatunkach literackich, to kolejne przyczyny, które szkodzą - tak uważa nasza Noblistka. Narzucone cechy gatunkowe, według których segreguje się dzieła literackie spowodowały, że sami pisarze zrezygnowali ze swojej wolności pisania i podobnie jak w fabryce czekolady, tworzą zgodnie ze schematem, dając podobne rezultaty. Tokarczuk podsumowuje: ich przewidywalność uważana jest za cnotę, ich banalność za osiągnięcie.
To wszystko jest wynikiem komercjalizacji, urynkowieniu. Przyznajcie sami, czy nie macie też tak, że po rozpoczęciu czytania znacie finał? Wszystko jest według wzoru. Jak w polskiej szkole, w której uczy się nas schematów. Wszelkie miraże gatunkowe sprawiają problemy krytykom. Rację ma Katarzyna Bonda, która w jednym z wywiadów powiedziała, że pisanie ‘czystego’ kryminału nie jest fascynujące, dlatego miesza go z powieścią psychologiczną. Wówczas nic nie jest oczywiste, a czytelnicy muszą nieco bardziej wysilić swoje komórki. 

W swojej mowie noblowskiej Tokarczuk poruszyła tak wiele ważnych kwestii, że nie jestem w stanie się do nich tak szybko odnieść. Zapewne będę ją analizował przez najbliższe dni i odpowiadał sobie na zadane pytania. To, co mnie jeszcze bardzo zaciekawiło, to przyszłość jaką wieszczy nasza Noblistka. 
Postuluje odrzucenie podziału literatury na narodowe i gatunkowe, bo wszystkie dzieła są dobrem wspólnym ludzkości. Stoimy u progu rewolucji, bowiem naszych odczuć nie musimy i coraz rzadziej wyrażamy za pomocą słowa pisanego, a zwracamy się ku obrazkom. Czas na nową powieść, która umiałaby się zdystansować od udeptanego oczywistego i banalnego centrum „powszechnie podzielanych opinii” i potrafiła spojrzeć na sprawy eks-centrycznie, spoza centrum. Sam jestem zdania, że w naszych czasach (powiedziałbym już rewolucyjnych) trzeba opowiedzieć się po którejś ze stron. To czasy burzy i naporu wymagają od nas odwagi. To widać na scenie politycznej, w parlamentach państw europejskich, a nawet samym europarlamnecie. Centrum traci, bo jest miałkie, nijakie, pozbawione przyszłościowej, konkretnej narracji. 
Literatura jest wolnym polem do wyrażania emocji, nie może być brana w zasieki poprawności i schematów. Ma burzyć i tworzyć nowe. Tokarczuk uważa, że tworzenie powieści, to ożywianie świata, natomiast artysta daje przedsmak tego co może zaistnieć. Pcha świat do rozwoju, właśnie poprzez przyrodzoną wolność. 

Pełny tekst znajdziecie TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz