Prezydent odpowiedział na zaczepki. Nie po raz pierwszy. Podczas
swojej kadencji dał już się poznać przez swoje cięte riposty. Czy obrona jest
powodem do atakowania przez moralizatorów słowa?
Prawicowy mainstream oburzony i
rozgrzany do czerwoności. Lewica i centrum podchodzą do tego chłodno. Ciekawsze
są komentarze internautów. Prezydent za bardzo gwiazdorzy, dzieli Naród, kłamie
i pójdzie siedzieć, to tylko ułamek wypowiedzi.
Osobiście mam wiele zastrzeżeń do polityki
Bronisława Komorowskiego. Nie lubię ludzi mdłych i sztucznie miłych. Prezydent
na wiecu w Stargardzie Szczecińskim pokazał, że potrafi zdjąć płaszcz
dziadka-hrabiego i delikatnie ukąsić. Poglądy odsuńmy na bok. Nie jest mi znany
przypadek, w którym platformersi przychodzą do Korwina czy Kukiza i wykrzykują
sobie w ramach wagarów.
Zachowanie tej młodej grupy osób nie zalicza się do
merytorycznych, a prowokacyjnych. Ktoś ich tam musiał wysłać, by zrobili trochę
szumu. Prowokacja to jeden z elementów polityki czy biznesu. Ta prezydentura
była na tyle spokojna, iż brak reakcji Komorowskiego na jęki młodych gniewnych
potwierdziłaby brak honoru, obojętność na znieważenia urzędu Prezydenta
RP.
Lubię ostry język tam gdzie jest
potrzebny. Każdy go lubi, a moralizatorzy słowa w tym przypadku, wydają się być
hipokrytami.
Prezydent to tez człowiek i ma wszelkie
prawo do obrony. Nieważne, kto w danej chwili piastuje ten urząd. Niektórzy
ślepi idealiści bądź ludzie bez politycznego doświadczenia oczekują od
polityków wzorcowego języka, ale czy w takich sytuacjach przypieczętowanie
łatki 'ofiary' jest zasadne? Nie. Prezydent/polityk nie może być przysłowiową
'ofiarą losu'. Musi mieć w sobie pazur, którym drapnie przeciwnika w
odpowiednim momencie. To również tyczy się życia codziennego nie-polityków.
Zatem zanim zaczniemy krytykować Prezydenta za własną obronę, przyjrzyjmy się jego
dokonaniom i programowi, bo to te dwie rzeczy powinny decydować gdzie postawimy
krzyżyk na liście wyborczej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz